Autor: E. Lockhart
Wydawnictwo: YA!
Ilość stron: 252
Tłumaczenie: Janusz Maćczak
Na początku dowiadujemy się czegoś o głównej bohaterce:
...i jej znakomitej rodzinie:Nazywam się Cadence Sinclair-Eastman.Mieszkam w Burlington w stanie Vermont z mamą i trójką psów.Mam prawie osiemnaście lat.Mam mocno podniszczoną kartę biblioteczną i niewiele więcej, chociaż to prawda, że mieszkam we wspaniałym domu pełnym kosztownych, bezużytecznych przedmiotów.Dawniej byłam blondynką, ale teraz moje włosy są czarne.
Witam we wspaniałej rodzinie Sinclairów.
Żadne z nas nie jest przestępcą.
Żadne z nas nie jest narkomanem.
Żadne z nas nie jest nieudacznikiem
Sinclairowie są wysportowani, wysocy i przystojni. Jesteśmy od pokoleń zamożną rodziną z wyższej sfery i zwolennikami Partii Demokratycznej. Uśmiechamy się szeroko, mamy kwadratowe podbródki, a grając w tenisa, serwujemy agresywnie.
Można już zauważyć, że narracja jest pierwszoosobowa, bez której książka nie byłaby taka sama. Cady opisuje swoje życie na letniej wyspie jej dziadka, gdzie wraz ze swoimi kuzynami spędzali całe wakacje, aż do wypadku Cadence dwa lata przed akcją powieści. Po incydencie traci ona częściowo pamięć, cierpi na migreny i straciła kontakt z Łgarzami, czyli jej kuzynostwem.
No dobra. W sumie nie wiem co o tej książce napisać. Mój ostatni dzień czytania "Łgarzy" wyglądał tak:
23:00-0:30 - czytałam,
0:30-7:30 - nie czytałam,
7:30-7:45 - czytałam (zostało mi 20 stron do końca)
7:45-13:40 - byłam w szkole i polegało to na tym, że na lekcji myślałam o książce, a na przerwach czytałam. Przeżywałam strasznie jej treść i byłam pewna, że nie pozbieram się po niej.
13:40-13:50 - po powrocie do domu skończyłam ją.
I co? Nic. Pozbierałam się. Oczywiście, trochę myślałam ("Czemu było tak, a nie inaczej?") o losach Łgarzy i nie tylko, ale nie załamałam się. Ogłupiła mnie i miałam mętlik w głowie (raczej w znaczeniu pozytywnym, niż negatywnym).
Natknęłam się na nią podczas wąchania książek (czy tylko ja to robię? :D) w Empiku. Wcześniej widziałam już ten tytuł. Słyszałam (i czytałam) bardzo rozbieżne opinie o tej książce. Jedni wychwalali, drudzy mówili, że kiepska. Zapoznałam się z pierwszymi stronami i pomyślałam: "O! Muszę ją mieć.". Kilka dni później udało mi się dorwać "Łgarzy". Nie zabrałam się za nią od razu. Dopiero ostatnio postanowiłam zrezygnować na moment z "Darów Anioła" i jakichkolwiek pozycji związanych z Percym Jacksonem, więc chwyciłam za "Byliśmy Łgarzami".
Na początku szła mi opornie. Dopiero po paru dniach pochłonęła mnie bez reszty. Nie wiem jak ująć to co sądzę o książce. Z jednej strony ją uwielbiam i chodzi mi o zaskakujące zakończenie, pokręcenie fabuły i momenty odgrywające się na wyspie. Z drugiej strony: irytuje mnie główna bohaterka i kilka innych postaci, niektóre fragmenty się ciągną i nie są ciekawe.
Przepraszam - za bardzo się rozpisałam, ale nie wiedziałam i nie mogłam inaczej opisać tej książki.
Nie zważając na Cady i ciągnące momenty, moja ocena (głównie przyczyniło się do tego zakończenie) to 10/10
Ocena na lubimyczytac.pl: 7.38/10Źródło obrazu